Opowiedz mi miasto

Pan plantowy

Dane

  • Tytuł:

    Pan plantowy

  • Autor:

    Seniorzy z Miejskiego Dziennego Domu Pomocy Społecznej nr 2 przy ul. Gurgacza w Krakowie

  • Data powstania:

    14-08-2018

  • Dzielnica:

    1

  • Adres:

    Basztowa

Opowieść o panu plantowym, którą podzielili się starsi mieszkańcy Krakowa z Miejskiego Dziennego Domu Pomocy Społecznej nr 2 przy ul. Gurgacza w Krakowie:

– Ja na przykład z takiego dzieciństwa to pamiętam jak z mamusią chodziłyśmy na Planty, na spacery, jak pan plantowy wtedy był na Plantach, tak.
– Pan plantowy był?
– Tak, oczywiście, nie było takie bezhołowie jak teraz. Pan plantował, pilnował krzeseł, pilnował porządku, dyscypliny, czystości. Jakby ktoś chciał sobie odpocząć a ławki były zajęte, to stały sobie złożone na stosie składane krzesła, wołało się plantowego, on stawiał te krzesła, zaprosił, grzecznie, ładnie. Aczkolwiek dla mnie najważniejsze wtedy było bawić się koło Barbakanu przy tej sadzaweczce. Na tej sadzawce był domek dla łabędzi. I tam najchętniej i najczęściej spędzałam czas.
– Pani wspomniała o opłacanych miejscach na Plantach?
– Tak. Koleżanka o tym wspomniała. Na Plantach, między Wawelem, Uniwersytetem Jagiellońskim i dalej w stronę dworca były rzędy krzeseł poustawiane i miejsca były zajmowane z opłatą. Był plantowy, który chodził, pobierał opłaty za te miejsca. Nie pamiętam czy na czas, na jaki czas. A poza tym, to były gdzieniegdzie ławki, gdzie można było bezpłatnie usiąść. To tyle uzupełnienia.
W jakich to mniej więcej latach?
– No to tak trzydzieści sześć, trzydzieści siedem, trzydzieści osiem, jakoś tak. To w tych latach, to pamiętam, bo chodząc dużo po mieście i przez Planty bardzo często, więc widziało się, były miejsca siedzące. Najwięcej tych miejsc siedzących było pomiędzy, powiedzmy, ulicą Szczepańską a Długą. To właśnie tam były płatne, tam chodził plantowy.
To była taka funkcja? Zawód? Tak?
– Tak, to była taka państwowa funkcja, zbierał pieniądze dla państwa. On taki urząd miał.
– Po wojnie też, bo ja… [Ktoś inny dodaje].
– Ja już po wojnie nie pamiętam, żeby plantowy chodził.
– Chodził, chodził, bo ja tam już z doświadczenia, jak się nam udawało przysiąść na krześle koło UJ-otu i uciekać, żeby nie zapłacić.
– To nie były ławki, tylko krzesła takie z metalu i drewniane takie miały szczebelki. Takie z oparciem, także.
I pani wspomniała, że mundur jeszcze nosił?
– Tak, taki czarny, granatowy. I czapkę.

Aktualności

Sprawdź w tym tygodniu

  • Historia lipy z krakowskich Plant

    Można zwyczajnie zamknąć ją w dwóch zdaniach, a każdy czytający wzruszy wtedy ramionami i pomyśli sobie, że właściwie drzewo jak drzewo, nic nadzwyczajnego; pełno takich na Plantach.

    Można też otworzyć głowę szeroko i upuścić z niej odrobinę wyobraźni, która zamknięta szczelnie w czaszce pod powłoką hipokampa najczęściej ma ogra

                            
  • Chodzenie ze szopką w Dąbiu i po Grzegórzkach

    Nagranie wywiadu z szopkarzem Tomaszem Jakubem Wiatrem (1874-1965) z Dąbia, dawnej podkrakowskiej wsi, od 1911 roku wchodzącej w skład miasta Krakowa. Wywiad przeprowadził prof. Roman Reinfuss (1910-1998) w 1959 roku. Szopkarz wspomina swoje pierwsze kolędowanie oraz opowiada, jak wyglądało chodzenie z szopką pod Dąbiu, Grzegórzkach i

                            
  • Pan plantowy

    Opowieść o panu plantowym, którą podzielili się starsi mieszkańcy Krakowa z Miejskiego Dziennego Domu Pomocy Społecznej nr 2 przy ul. Gurgacza w Krakowie:

    – Ja na przykład z takiego dzieciństwa to pamiętam jak z mamusią chodziłyśmy na Planty, na spacery, jak pan plantowy wtedy był na Plantach, tak.
    – Pa

                            
  • Wokół ulicy Kopernika

    O ulicy Kopernika opowiada Elżbieta Lang, pracownik Muzeum Historycznego Miasta Krakowa.