Opowiedz mi miasto

Zbigniew Glonek

Dane

  • Kategoria i tagi:

    osoby
  • Imiona i nazwisko:

    Zbigniew Glonek

  • Nazwa lub pseudonim:

    Lajkonik

  • Daty życia:

    19-02-1949

  • Dzielnica:

    6

  • Adres:

    Mydlniki

Zbigniew Glonek urodził się w 1949 roku w podkrakowskich Mydlnikach. Wspomina, że pierwszy raz na pochód Lajkonika zabrała go mama: Mama dbała o to, bo rzeczywiście była taka piękna tradycja. Bywałem na rynku jako dziecko i powiem szczerze, nie dziwię się teraz tym małym, wspaniałym dzieciom, które otaczają mnie, bo rzeczywiście odchodziłem niekiedy z płaczem, ponieważ ten Lajkonik mnie nie uderzył. Rozczarowanie ogromne, ale gdzież tam w tym momencie, kiedy jako chłopak, małe dziecko, mogłem przypuszczać, że kiedyś ja też będę miał wyrzuty sumienia, że wszystkich nie jestem stanie uderzyć. W najjaśniejszych snach nie wyobrażałem sobie nawet tego, że kiedyś rzeczywiście będę rozdawał to szczęście, będę niósł tę radość .

Ukończył Technikum Budowlane w Nowej Hucie, a następnie studiował na Wydziale Inżynierii Sanitarnej na Politechnice Krakowskiej. W 1971 roku rozpoczął pracę w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji w Krakowie. Razem z innymi pracownikami tego przedsiębiorstwa uczestniczył w przeprowadzaniu dorocznego pochodu Lajkonika. Od 1971 do 1987 roku wcielał się w orszaku w rolę Tatara oraz włóczka. Pamięta swój pierwszy strój z czapką z półksiężycem i twardymi skórzanymi butami ze szpicami: zapamiętałem z tego straszny ból, to były bardzo twarde buty [ze śmiechem], ale zakończyłem szczęśliwie ten pochód. Zostałem w tym, w tym orszaku. Później został mi podarowany taki, bardzo ciekawy strój, buty miałem już lepsze, więc mnie nie obcierały. Zapuściłem brodę, wąsy, kapitalna biała czapa z piórkiem. Rzeczywiście wyglądałem fajnie.

Przyglądał się też przez ten okres harcom kolejnych osób noszących strój Lajkonika. W tym czasie przez pięć lat występował w zespole ludowym Krakowiacy, co umożliwiło mu opanować krakowskie tańce ludowe. Jak mówi: Mam dryg do tańczenia, trochę tańczyłem w zespole mówiąc skromnie, kocham taniec, lubię, to wszystko co jest piękne, żeby przekazać co jest niepowtarzalne i postanowiłem to robić i nie żałuję tego z perspektywy czasu. Przejęcie roli Lajkonika proponował Zbigniewowi Glonkowi już pod koniec lat siedemdziesiątych Wojciech Gilowski (1926-1982), który wcielał się w tą postać będąc jednocześnie pracownikiem Wodociągów Krakowskich. Jak wspomina pan Zbigniew: Mówił do mnie, „słuchaj, przeszedłeś już tyle razy, widzisz wszystko w czasie występów, wszystkiego się nauczysz. Przecież nie musisz tak od razu stać się alfą i omegą”.  A ja wcale taki nie byłem, bo byłem trochę strachliwy z tego względu, że jeżeli się się czegoś podejmuję, to ja muszę to zrobić dobrze. Tu nie można odwalać fuchy, jeżeli ktoś chce odwalać fuchy, to daj mu Boże zdrowie.

W związku ze swoimi wątpliwościami wstrzymał się z decyzją o przejęciu roli Lajkonika jeszcze przez kilka lat. Dopiero w 1987 roku, po nagłej śmierci kolejnego Lajkonika, Jana Jelonka (1942-1987) to właśnie Zbigniewowi Glonkowi powierzono rolę Konika Zwierzynieckiego. Pamięta, gdy w gabinecie dyrektora Muzeum Historycznego Miasta Krakowa (MHK), Andrzeja Szczygła (1941-2003) zaproponowano właśnie jemu tą zaszczytną funkcję: Po chwili powiedziałem, że tak, że podejmę się pod warunkiem, że jak mi coś nie wyjdzie, to po prostu podziękuję. Na to, obecna przy spotkaniu kierowniczka Działu Folkloru i Tradycji Krakowa Anna Szałapak (1952-2017) miała stwierdzić: Ach! Już dziękujesz jak jeszcze nie zacząłeś.

Zbigniew Glonek dobrze też pamięta przygotowania do pierwszego pochodu. Chodził na próby kapeli Mlaskoty i nagrywa w ich trakcie na kasetę magnetofonową melodie do lajkonikowego tańca. Próby z konikiem miały miejsce w muzealnym magazynie w Pałacu Krzysztofory. Zbigniewowi Glonkowi pomagał w ich przeprowadzeniu Mieczysław Donatowicz (1928-2014), pracownik MHK i członek orszaku Lajkonika: Ten Mieciu pomagał mi, bo to rzeczywiście trzeba było wejść do tego konika. On z jednej strony, ja z drugiej strony próbowałem. Na początku bez dodatkowych elementów stroju, tylko w samym koniku. Tam się zacząłem poruszać. Najpierw sobie pochodzić troszkę. Dopiero później, w czasie następnych prób kręciłem się już z muzyką.

Pierwszy pochód był wielkim przeżyciem dla Zbigniewa Glonka: Przyszedł taki moment, to jest szósty czerwca 1988 roku, spotyka mnie ogromne szczęście, zaszczyt, wyróżnienie, emocje niesamowite, zostaję Lajkonikiem.  Na pewno mi się język plątał. To jest estrada, to jest pan Prezydent, tam są goście, dość duży tłum poniżej estrady, ale jakoś to tam poszło. Wszystko było okej tylko ten konik ma takie rzemyki, no bo jak inaczej by mi się trzymał na ramionach, które miałem bezpośrednio na gołym ciele. To spowodowało u mnie ogromne rany. Dotrwałem jednak do końca [śmiech]. Na szczęście przed kolejnym pochodem zostały wykonane specjalne poduszki pod szelki, które chroniły ramiona pana Zbigniewa przed odparzeniami. On sam również zmienił sposób poruszania się w stroju Lajkonika: Tak sobie też pomyślałem, no nie musisz tak szaleć na tym koniu, troszkę może mniej, bo w ten czas może unikniesz tych przykrych różnych sytuacji [ze śmiechem].

Istotną kwestią stało się przygotowanie fizyczne do każdego kolejnego pochodu: W pierwszym roku nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale już później przystąpiłem do przygotowań fizycznych. Nie jestem potężną osobą, ale już później zacząłem dość dużo biegać, a mam akurat ku temu takie możliwości, bo mieszkam przy wałach Rudawy. Mogę biegać z Mydlnik, aż do samego Cichego Kącika. Następnie rower się pojawił, w zimie był basen. Łatwiej mi to wszystko przyszło, ponieważ jeszcze przez jakiś okres musiałem przygotowywać się fizycznie, ponieważ sędziowałem mecze piłkarskie.

Wspomina, że już w czasie przebierania się i charakteryzacji w muzeum w dniu pochodu wchodził w rytm towarzyszący jego roli: Już będąc w momencie porannym, przy przebieraniu jak muzycy zaczęli już ćwiczyć, to ja już nabierałem jakiegoś takiego animuszu, już czułem muzykę, już czułem, że będę tańczył, już czułem, że będę niósł radość, będę niósł szczęście. Czy ono zawsze docierało tam, gdzie powinno dotrzeć?

Szczególną satysfakcję dawało mu spotkanie z najmłodszymi uczestnikami pochodu: z tymi maluchami, z tymi dzieciakami szkolnymi. Tak czekały na to uderzenie. Wspomina też studentów, którzy liczyli na szczęście w sesji egzaminacyjnej: Oni zawsze mówili, „panie Lajkoniku, mamy egzamin, uderzy pan na szczęście?” A ja mówię, a nauczyliście się troszkę? „Troszkę, ale nie wiadomo jakie będzie pytanie”. No, to puknę was, niech wam się uda [ze śmiechem]. Wspomina też małżeństwo z Gdańska, które przyjeżdżało specjalnie na pochód Lajkonika do Krakowa: Bardzo kapitalni ludzie. Oni zawsze przyjeżdżali i spotykali się ze mną w Klasztorze Norbertanek. Potrafili przyjeżdżać z Gdańska. Mówią, „co za piękna tradycja, niepowtarzalna, pana taniec, to urok, to radość”. I tak musiałem zawsze z nimi pobyć tam, porozmawiać, bo oni mi nie odpuszczali tego, a ja miałem przyjemność, bo rzeczywiście byli wierni mojej skromnej osobie [śmiech]. Jako Lajkonik nie zapominał również, żeby odwiedzić stragany kwiaciarek na Rynku Głównym na zakończenie pochodu: Z całą przyjemnością, chociaż niekiedy już zmęczenie zaczęło towarzyszyć, to jeszcze obowiązkiem było iść do kwiaciarek. Niekiedy one już zamykały te stragany, ale też czekały na mnie mimo późnej pory.

W ciągu lat wprowadził również kilka drobnych, lecz symbolicznych zmian w przebiegu pochodu. Z jego inicjatywy jeden z członków kapeli Mlaskoty gra Hejnał mariacki przed wyjściem orszaku z siedziby Wodociągów Krakowskich przy ul. Senatorskiej 1 w samo południe. Dla dzieci miłą niespodzianką są cukierki rzucane przez Lajkonika: Wprowadziłem taki element rzucania cukierków. Ja wiem , że cukierki rzucane były wcześniej tam w Klasztorze Norbertanek przez proboszcza z ganku, ale ja mam dodatkowe. Tam, po tych tańcach wszystkich, kiedy się już żegnam, kiedy wychodzimy z Klasztoru Norbertanek to też rzucam. Dużo radości to sprawia tym dzieciakom, fajnie tak biegają za tymi cukiereczkami [ze śmiechem]. Później te cukierki są jeszcze na scenie na zakończenie. Żegnając się rzucam te cukiereczki.

Za bardzo ważny moment pochodu uważa odwiedziny na dziedzińcu Pałacu Biskupów Krakowskich i pokłon przed pomnikiem papieża Jana Pawła II:  Zawsze, gdy szedłem do Kurii, tam przed pomnik Jana Pawła II i tam składałem wiązankę, to tak mi się wydawało, że tak jakbym jeszcze troszkę dostawał więcej tej siły, jeszcze tej motywacji do tego, żeby to dalej kontynuować. Wspomina, że w latach osiemdziesiątych organizatorzy pochodu nieprzychylnie patrzyli na składanie pokłonu na dziedzińcu Kurii: Mówili mi w pewnym okresie, że tam nie można wchodzić, „bo możesz mieć problemy”. Ja mówię, Lajkonik zawsze jest Lajkonikiem. Dzisiaj jest, jutro może nie być. Jeżeli uznają, że im to przeszkadza, to ja nie będę Lajkonikiem. Na początku nawet mnie to bardzo bolało, więc chodziłem tam sam, żeby nie robić jakiegoś tam tłumu. Tylko z orkiestrą, żeby troszki tam zagrali. A później mówię nie, to jest cały orszak, wchodzimy tam z całym orszakiem, niech się orszak zaprezentuje, niech będzie przy tych uroczystościach, niech idą też osoby towarzyszące, niech wejdą ludzie. Ja mówię do orkiestry musicie zagrać to ładnie, Czarna Madonno. Niech sobie ludzie troszki popłaczą. Jeszcze Barkę zagrajcie, to jest niepowtarzalna melodia. Wchodzimy, jest bardzo dobrze, jest super, wychodzimy i niech to trwa…

Wśród pamiętnych pochodów wspomina ten z 2012 roku, gdy orszak przebrał się w foliowe peleryny z powodu intensywnych opadów deszczu. Przejmujące wrażenie zrobiły natomiast na nim wydarzenia w pandemicznym 2020 roku: Ta przygnębiająca atmosfera. Przychodzi rok dwudziesty, okrutna pandemia, kraj prawie zamknięty, wszyscy uziemieni w domu, co z Lajkonikiem? I to jest, aż ciarki przechodzą, ten pamiętny moment, kiedy jesteśmy na Rynku Krakowskim, pusty Rynek Krakowski. Parę osób gdzieś tam przewijających się. Ja sam tańczący na tym Rynku [ze smutkiem], pustka, przejmujące. Z drona robione zdjęcie, niepowtarzalne. Później jesteśmy w Kurii, też pustka. Składamy tam kwiat. Nie ma gwaru, nie ma radości dzieci, nie ma przedszkoli. Jesteśmy na placu u Sióstr Norbertanek, na dziedzińcu, smutno. Ten taniec… dość, że kostka brukowa, ona cały czas przeszkadza, ale tutaj jeszcze człowieka dobija, bo wie, że nie zrobi tego piękniej i robi dla nikogo, bo jest pusto. To były przerażające momenty.

Z funkcją Lajkonika pożegnał się 15 czerwca 2022 roku. Było to dla Pana Zbigniewa również wielkie przeżycie: Powiem uczciwie, że jest ciężko. Coś umiera we mnie, bo oddałem prawie wszystko, co było najpiękniejsze oprócz rodziny dla tej wspaniałej przygody. No, pięćdziesiąt dwa lata to wszystko trwało. Siedemnaście lat miałem przyjemność uczestniczyć w orszaku jako włóczek, a w tym roku będę miał przyjemność po raz trzydziesty piąty wcielić się w rolę Lajkonika. Zawsze się zastanawiałem, czy nie za późno kończę to wszystko, czas robi swoje. Ja myślę tak, że czasem też trzeba odchodzić w blasku sławy, a nie w cieniu. Ale generalnie będzie mi żal tego wszystkiego. Będę to przeżywał jak to się odbywa, jak to się dzieje, jak to się zmienia.

Ma jednak nadzieję na dalszy udział w corocznym pochodzie, lecz już w innej roli: Myślę, że mnie nie wyrzucą z tego orszaku, że jeszcze może mi zaproponują jakąś fuchę [ze śmiechem], żebym się mógł z tym oswoić. O swoim następcy w roli Lajkonika mówi: Będzie następny jakiś człowieczek, czego życzę mu z całego serca, żeby nie patrzył na to co ja robiłem. Musi mieć swoje „ja”.

Łącznie wcielał się w postać Lajkonika 35 razy. Pomimo że strój Lajkonika ubierał zgodnie z tradycją tylko w czwartek oktawy święta Bożego Ciała, Zbigniew Glonek przez cały rok reprezentował społeczność związaną z tradycją Lajkonika. W latach 2013-2022 był przedstawicielem depozytariuszy zjawiska jakim jest pochód Lajkonika. Dzięki jego staraniom, przy wsparciu Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, pochód Lajkonika w 2014 roku został wpisany na Listę krajową niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Popiera również ideę wpisania tego zjawiska w przyszłości na Listę reprezentatywną niematerialnego dziedzictwa kulturowego ludzkości UNESCO.

Podejmuje ciągłe starania o to, żeby tradycja Lajkonika zachowała swoją unikatowość (przeciwstawiał się m.in. wykorzystywaniu tej postaci krakowskiego folkloru w różnych imprezach i festynach w oderwaniu od tradycyjnego kontekstu kulturowego). Samodzielnie podejmuje liczne działania, które mają na celu zwiększenie świadomości mieszkańców Krakowa i innych odbiorców o wartości tradycji Lajkonika. Często z własnej inicjatywy bierze udział w przedsięwzięciach medialnych (wywiady, filmy dokumentalne i inne), w których podkreśla znaczenie takich elementów, jak związek tego zwyczaju z lokalną społecznością Krakowa (zwłaszcza dzielnicy VII), czy rola przekazu międzypokoleniowego wśród członków orszaku.  Jest uczestnikiem tej tradycji o najdłuższym stażu (łącznie 52 lata). Zbigniew Glonek był też przez ponad 45 lat pracownikiem Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, gdzie pracował na stanowisku inspektora. W ramach swoich obowiązków służbowych pracował przy strategicznie ważnych dla miasta Krakowa projektach inwestycyjnych (m.in. linia szybkiego tramwaju, Centrum Kongresowe ICE). Dzięki swojemu zaangażowaniu związał on tradycję pochodu Lajkonika z Krakowskimi Wodociągami. Dla pracowników Wodociągów Krakowskich i ich rodzin doroczny pochód Lajkonika jest istotnym wydarzeniem, wokół którego się integrują. Do orszaku należy również brat Zbigniewa, Andrzej, który kieruje przemarszem pochodu. W rolę włóczka od wielu lat wciela się też jego syn Mariusz, bratankowie Mateusz i Łukasz oraz siostrzeniec Sebastian Karczewski.

W 2022 roku Zbigniew Glonek po raz ostatni wcieli się w postać krakowskiego Lajkonika. Dnia 22 października 2022 roku, jednogłośną decyzją orszaku, syn Zbigniewa Glonka – Mariusz został wybrany jako nowy Lajkonik.

W 2011 roku Zbigniewowi Glonkowi przyznano medal św. Krzysztofa. W czasie pochodu w 2013 roku otrzymał z rąk arcybiskupa Stanisława Dziwisza srebrny medal Jana Pawła II za zasługi dla archidiecezji krakowskiej. W 2018 roku odznaczony odznaką honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej”, a w 2021 roku oraz odznaką „Honoris Gratia” za zasługi dla Miasta Krakowa.

Obecnie Zbigniew Glonek pracuje nad swoją autobiografią.

Opracowanie: Andrzej Szoka na podstawie wywiadu przeprowadzonego przez Bartosza Arkuszewskiego

 

 

Wideo

Aktualności

Sprawdź w tym tygodniu

  • Walenty Nalepa

    Podmajstrzy murarski. Pochodził ze Zwierzyńca, gdzie zamieszkiwał w domu przy ulicy Księcia Józefa. Lajkonikiem po raz pierwszy został w 1916 roku. Miało to miejsce po rocznej przerwie w przeprowadzaniu pochodu związanej z sytuacją wojenną. Nalepa służył w tym czasie w austro-węgierskiej jednostce wojskowej stacjonującej w Witkowicach,

                            
  • Wojciech Rożek

    Urodził się w dniu 13 kwietnia 1951 roku w Krakowie. Dołączył do orszaku w 1997 roku jako muzyk kapeli Mlaskoty grający na tubie. Następnie przez kilka lat wędrował z orszakiem w stroju Tatara i włóczka. Ostatni raz stan zdrowia pozwolił Wojciechowi Rożkowi uczestniczyć w pochodzie w 2019 roku. Pochodził z Krakowa, lecz doświadczenie m

                            
  • Zbigniew Glonek

    Zbigniew Glonek urodził się w 1949 roku w podkrakowskich Mydlnikach. Wspomina, że pierwszy raz na pochód Lajkonika zabrała go mama: Mama dbała o to, bo rzeczywiście była taka piękna tradycja. Bywałem na rynku jako dziecko i powiem szczerze, nie dziwię się teraz tym małym, wspaniałym dzieciom, które otaczają mnie, bo rzeczywiście od

                            
  • Zbigniew Grzech

    Zbigniew Grzech urodził się 18 maja 1937 roku w Krakowie, na osiedlu Oficerskim. Wkrótce po jego urodzeniu rodzina przeniosła się do Cieszyna, z powodu  pracy jego ojca w tamtejszej hucie. Gdy w 1939 roku wybuchła II wojna światowa, wrócili do Krakowa. Po wojnie zamieszkali na ul. Limanowskiego 9 w Podgórzu i tam mały Zbyszek chodził d

                            
  • Witold Kawecki

    Witold Kawecki urodził się w 1968 roku. W młodości mieszkał przy placu Wolnica. Pierwszy raz wziął udział w Konkursie Szopek Krakowskich jako 9-letni uczeń. Ma brata Tomasza, który również jest szopkarzem. Brał udział w Konkursach 8 razy (1977-1981, 1983, 1984 i 1988). Konkurował z innymi najpierw w grupie szopek młodzieżowych, a późni

                            
  • Kazimierz Rozpędzik

    Kazimierz Rozpędzik urodził się w 1964 roku. Mieszkał w Kryspinowie. Zaczął uczestniczyć w Konkursach Szopek Krakowskich jako 16-letni uczeń. Jego ojciec Janusz również był szopkarzem. Do tworzenia szopek Kazimierz zachęcił swoją młodą córkę Agnieszkę, która również brała udział w Konkursach. Wraz z nią uruchomił w rodzimym mieście pro